Droga
Zwyczajnie nie nadążam. Tyle ciekawych miejsc. Jazda zabiera nam bardzo wiele czasu, a o codzienne, zwyczajne sprawy też dbać należy. Mimo że jedziemy w nienadzwyczajnym tempie, to dzieje się bardzo wiele. A może to właśnie dlatego? Jedziemy wolno, rozglądamy się, wszystko nas ciekawi, więc się zatrzymujemy, fotografujemy, komentujemy i dalej w drogę. Wchodzimy, gdy tylko się da, do kościołów, rzadko już dziś otwartych poza mszą, ogladamy cmetarze i rynki, te przeciwstawne obiekty związane z bytem czlowieczym. Interesuje nas wszystko. A z roweru można praktycznie zajrzeć wszędzie.
Przedwczoraj nocowaliśmy w Wiejscach, na trasie z Sierakowa do Świniar.
NB po raz pierwszy tam, w głębi lasów nie czuło się wszczechobecnego zapachu wiosennego polskiej wsi - gnojówki wywożonej intensywnie na pola i rozsnuwajającej wszędzie specyficzny "aromat ". W Ciechanowskiem i okolicznych powiatach dochodzi do tego potworny smród z gigantycznych i ciagle rozbudowuwanych kurników, gdzie skoncetrowano miliony kur. Za to w Świniarach, wbrew nazwie, nie było tego, a za to przepięknie śpiewały słowiki i pachniały bzy, które w tych stronach już kwitną. Otóż w tych Wiejscach, naprzeciwko elegancko odnowionego pałacu, jest przydrożny sklepik o wdzięcznej nazwie "Wioletkowo",
Przed nim siedział w podkoszulce mężczyzna o bogato ilustrowanych ramionach, głęboki eurosceptyk, który ujrzawszy na naszych rowerach, obok polskiej, flagę Unii zawołał: "Widzę że przyjechali do nas euroentuzjaści!" Odpowiedziałem że jesteśmy i Polakami, i Europejczykami
Na co ten odrzekł że owszem, on też, ale POZA UNIĄ ! I rozpoczął wyuczoną litanię: że Unia nas okrada, jesteśmy płatnikami netto, rynkiem zbytu i taniej siły roboczej. Zapytałem, czy zatem gdybyśmy byli sami, byłoby nam lepiej. W odpowiedzi usłyszałem - oczywiście!!! Powiedziałem mu że tak się nie dogadamy i może będzie lepiej, jeśli każdy pozostanie przy swoim. O dziwo łatwo się zgodził. Dużo już jest takich wielomownych, wyuczonych niczym Świadkowie Jehowy eurosceptyków, ten przynajmniej nie był agresywny. Pożegnaliśmy się z Wioletkowem i jego eurosceptycznym właścicielem i ruszyliśmy do Świniar.
Komentarze
Prześlij komentarz