Granica

Spaliśmy na stacji benzynowej w Białczu k. Witnicy.  Noclegi zawsze są przypadkowe. Ok. 18 zaczynamy szukać, tym razem wypadł dość  licho: budyneczek za stacją, nawet nieźle urządzony, ale: jedyne okno na stałe zasłonięte okinnicą przeciwwłamaniową, więc ciemno. W łazience kosztowna kabina prysznicowa, ale zaniedbana i widoczne ślady prymitywnego użytkowania. Brak papieru toaletowego i ręczników choć ogólnie czysto, czysta pościel. Rzekłbym: porządek ogolnowojskowy. Czysto na pierwszy rzut oka i lepiej sie nie dopatrywać. Nie polecamy, chyba że tak jak my, in exstremis. Dlatego wstaliśmy wcześniej i już prawie jesteśmy gotowi do drogi.





Przygotowujemy się na Niemcy. Trzeba zrobić niezbędne zakupy, w tym dla Franka papierosy. Ale też i coś do jedzenia, środki higieniczne, a wszystko musimy zmieścić i potem przewieźć . No i trasa. To jest problem. Wgapiamy się w mapy, szukamy którędy będzie najlepiej dostać się w okolice Brukseli. Berlin odpada zdecydowanie, ominiemy go jadąc przez Poczdam.  A co będzie dalej? Wszystko na kolanach Pana Boga. Ruszamy

Komentarze

  1. Czy w związku z powyższym cofnąłeś się do PRL i użyłeś zmiętej gazety? :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do papieru, to jesteśmy przygotowani. Bo przecież jedzie się godzinami, a biologia ma swoje prawa.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Santiago! Daliśmy radę!!!

Pampeluna, Puente la Reina, Estella.

Bose Antki